Edukacja finansowa

Chcąc zarobić wymarzony milion postanowiłam poświęcić trochę więcej czasu swojej edukacji finansowej.
Znalazłam polecaną przez wiele osób książkę Zenona Komara "Sztuka Spekulacji", drukowaną wersję niezwykle trudno jest kupić, ale znalazłam wersję w pdf'ie - nie lubię takich wydań, ale trudno - trochę będzie się trzeba pomęczyć. Pokaźnych rozmiarów to książka. Liczę, że wyczytam z niej trochę mądrości finansowych. Dam znać czy warto było zagłębiać się w tą lekturę.
Tymczasem wczoraj przeczytałam krótką książkę "Najbogatszy człowiek w Babilonie". Najbardziej utrwaliła mi się rada dotyczącą oszczędzania 1/10 części swoich przychodów - być może dlatego, że do tego momentu (do momentu kiedy wyłącznie oszczędzamy) nie ponosimy zbyt wielkiego ryzyka. Ale oszczędzanie też nie jest łatwe, szczególnie ostatnio. Wydatków jest wiele, a bezpieczne formy oszczędzania... cóż, powiedzmy, że są mało satysfakcjonujące. Oprocentowanie niemal zrównane z poziomem inflacji jest może lepsze niż odkładanie do skarpety, ale na pewno nie doprowadzi mnie to do mojego celu. Jakieś rady w tym zakresie?

Komentarze

  1. Zasada odkładania 10% dochodów polega na płaceniu sobie najpierw. Na początku to głównie oszczędzanie będzie Cię ciągnęło do góry. Bo przykładowo za 20zł na koncie oszczędnościowym 4.4% dostaniesz 7 groszy. Za kilkadziesiąt złotych nie kupi się przecież jednostek, nie założy lokaty ani nie opłaca kupować akcji. Tak więc na samym początku wypada zaoszczędzić lub dodatkowo zarobić chociaż kilkaset złotych. Dopiero wtedy da się założyć lokatę lub kupić jednostki. Możesz też rozejrzeć się za pożyczkami społecznościowymi i pożyczyć komuś choćby 50zł. Jest ryzyko ale jest też nawet 21%.
    Druga sprawa to fundusz awaryjny który powinnaś sobie budować równocześnie z kapitałem, zaleca się równowartość 3 miesięcznych wydatków, aby nie musieć uszczuplać kapitału i oddalać się od celu w przypadku awaryjnej sytuacji - można zbierać sobie na osobnym eMax Plusie.

    Zarówno o social lendingu, funduszu awaryjnym, jak i poradach oszczędnościowych możesz zresztą poczytać na blogach, które sama podlinkowałaś gdzieś po prawej. Tak, może to autoreklama, ale trudno wypisać wszystkie rady na początek w komentarzu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fundusz awaryjny? Na pewno wypada go mieć, ale uzbieranie równowartości 3 miesięcznych wydatków trochę potrwa. Myślałam już kiedyś o proponowanym przez Ciebie koncie może więc najwyższy czas aby je uruchomić.
    Jak tak czytam to mam wrażenie, że przede mną bardzo długa droga edukacyjna, ale na to liczę najbardziej.
    Dzięki za uwagi! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Fundusz awaryjny może na początku stanowić kwotę wydawaną w miesiąc. A później powolutku do 3 miesięcy, a potem dalej...
    Generalnie kolejność jest taka, że budowa kapitału zaczyna się od drobnych na koncie oszczędnościowym, później dochodzi social lending (od 50zł), fundusze Legg Mason (od 100zł w SFI bez prowizji) i inne (wyższe progi, większy wybór), lokaty (w Open Finance min. 500zł) i giełda (w emaklerze nie ma min. kwoty, ale nie warto mieć zbyt mało bo min. prowizja to 3zł, więc może zjeść zyski). Przy większym kapitale nie ma już problemów z jego dzieleniem, bo nie trzeba się martwić minimalnymi kwotami.
    Z poczatku jedzie się głównie na oszczędzaniu, konkretne zyski przychodzą dzięki dokładaniu kolejnych oszczędności i procentowi skłądanemu.

    OdpowiedzUsuń
  4. Najtrudniejsza faza to eMakler i Fundusze. Oszczędzanie nie niesie za sobą żadnego ryzyka - oczywiście można wybrać lepiej lub gorzej, ale z akcjami i funduszami wiążą się poważne decyzje. Z drugiej strony bez nich całe starania mogą stracić sens - samymi bezpiecznymi metodami nie wypracuję oczekiwanych pieniędzy. Gdzie zdobywasz informacje nt. inwestowania w mniej bezpieczne instrumenty?

    OdpowiedzUsuń
  5. eMakler i fundusze to nie są najtrudniesze inwestycje. Chociażby kontrakty, opcje, forex... Niedostępne w mbanku. Prawde mówiąc eMakler to najprostszy rachunek maklerski z dostępnych, ale na początek w sam raz.
    Co do źrodeł wiedzy na sam początek warto czytać część informacyjną w mbanku, edukacyjną część strony bossy, przejrzeć książki z listy polecanej na app funds, dużo jest też na blogach. Można przeglądać analizy, ale bardziej pod kątem podejrzenia jak w praktyce wykorzystywane są wskaźniki niż ślepego podążania z czyimiś radami. Tak żeby zrozumieć terminologię, mechanizm dzialania tego wszystkiego. Później z tego wszystkiego można sklecić własną strategię i opierać się na własnych analizach.
    Po to by inwestować tylko w to co się rozumie i kierować własnym rozsądkiem.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z giełdą wstrzymałbym się na początku i inwestował jedynie na papierze. Może się okazać, że wcale Cię to nie kręci i będziesz wolała robić coś innego. Pamiętaj, że co innego to krótkoterminowe, co innego średnioterminowe, a co innego długoterminowe inwestowanie na giełdzie. O ile te pierwsze dwa wymagają żelaznego opanowania i sporej wiedzy, to długoterminowe jest nieco łatwiejsze i mniej stresujące. Powodzenia z blogiem!

    OdpowiedzUsuń
  7. @Adam W. - pisząc o funduszach i maklerze nie miałam na myśli, że to trudne narzędzia a raczej, że aby z nich korzystać skutecznie potrzebna jest gruntowna wiedza. Już raz sparzyłam się na funduszach, ale biorąc pod uwagę jaki przychód mogą generować nie zamierzam odpuścić.

    @Marcin - Dzięki za Twój pierwszy komentarz na moim blogu i słowa wsparcia :)! Myślę raczej o długoterminowym inwestowaniu, ale i w tym przypadku myślę, że spora wiedza jest przydatna. Gdzie najlepiej zacząć taką naukę?

    OdpowiedzUsuń
  8. Inwestowanie na papierze, o którym pisał Marcin jest bardzo pomocne, są też symulatory choć z nimi różnie to wygląda. Ale w końcu kiedyś trzeba zderzyć i wtedy przychodzi prawdziwa nauka.
    W fundusze wielu ludzi się nacięło, ale nie z ich winy i nie z winy rynku. Pod koniec hossy, w 2007, mocno wciskali, a mało kto z kupujący fundusze w tamtym okresie wpadł na to, że fundusz to nie lokata dająca dwucyfrowe oprocentowanie, lecz inwestycją, którą trzeba monitorować. Później wiekszość z tych ludzi sprzedało na dołku.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja byłam jedną z nich (najpierw zarobiłam sporo a potem tyle samo straciłam - można rzec, że wyszłam na zero) i nie zamierzam popełniać podobnego błędu po raz drugi.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Miło mi będzie jeśli podzielisz się ze mną swoją opiną!
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś to koniecznie polub 
blog Kobieta Zaradna Finansowo na Facebooku!